Zaczęłam filcować w ciąży z nogami wystawionymi do góry a Jaś mnie podkopywał. Wzory i pomysły biorę z głowy i myślę, że są niepowtarzalne. Zauważyłam, że moje "prace" się podobają i zaczęłam nimi handlować. I tym sposobem hobby przynosi mi większą radochę. Nie pytajcie dlaczego mój mąż nazywa mnie Toczeń.
Użyłam zielonej wełny i pomarańczowych drewnianych korali. Wszystko nawlekłam na sznurek i zakończyłam karabińczykiem (korale można założyć na dwa razy - wtedy są krótkie)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz